V Starachowicka Starzała stała się dla Ani okazją do debiutu w barwach Szybkiego Kopyta. Wprawdzie zdanie o tegorocznej trasie mieliśmy słabe ale wyścig praktycznie w domu więc żal było nie pojechać. Mnie również udało się przekonać samego siebie, że mam chęć na start, jestem niezbędny do pomocy dla Ani a poza tym zrobię trochę zdjęć i może udać się nagrać jakiś filmik. W nocy pompa ale na szczęście do momentu startu wszystko ładnie wyschło. Na starcie 250 osób czyli limit. Przejazd honorowy na start ostry zaakcentowany małym karambolem w Dziurowie. Pierwszy poleciał długi dystans, my 10 minut później. Na początku jest fajny podjazd więc peleton porozbijał się na małe grupki i zrobiło się bezpieczniej. Ja robię za Dawcę, Ania i wszyscy chętni za Biorców. Od razu zabrała się z nami Marta z Wa-wy, która zorientowała się, że moje koło może się przydać. I tak przelecieliśmy prawie całą trasę. Po płaskim było szybko, na podjazdach musiałem ciut czekać. Cała trasa góra – dół, mnóstwo technicznych kawałków, spore fragmenty ze słabszą nawierzchnią, kilkaset metrów szutru. Dobrze, że było sucho bo na mokrej nawierzchni nie wszyscy mogli by wrócić w jednym kawałku do domu, mimo wzorowego zabezpieczenia. Moim towarzyszom uatrakcyjniałem jazdę pogadankami motywacyjnymi, co nie zawsze spotykało się akceptacją ale ponieważ robiłem za konia pociągowego więc k***y pod moim adresem wypowiadane były raczej pod nosem. Gdzieś od połowy trasy przed nami pojawiła się kilkunastoosobowa grupa, której niestety nie udało się dojść Ani a szkoda bo jechały w niej dziewczyny które zajęły ostatecznie 2 i 3 miejsce. Już w mieście pozwoliłem sobie na małą prywatę – za milczącą zgodą partnerki skoczyłem za w/w grupą, dogoniłem ich a potem wygrałem kresce. Ania wygrała finisz ze swojej grupy zajmując ostatecznie 4 miejsce. Zrobiliśmy więc kawał dobrej, nikomu niepotrzebnej roboty.
Po raz pierwszy miałem okazję jechać w tej części stawki – ludzie z nieogolonymi nogami, nie umiejący ustawić się w wachlarzu, sensownie wyjść na zmianę i utrzymać równe tempo. Ania naskoczyła na mnie mówiąc, że to właśnie tak powinno wyglądać amatorskie kolarstwo, właśnie dlatego, że jest amatorskie. No pewnie ma rację ale zdziwiony jestem nadal. Trasa słaba ale być może nasza opinia jest nieco niesprawiedliwa a to dlatego, że jesteśmy zmanierowanymi lokalsami, którzy wiedzą, iż w tych samych terenach da się poprowadzić dużo lepszą. Organizacyjnie i towarzysko impreza super.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz